Ostatnie wydarzenia, jakie miały miejsce na terenie Stanów Zjednoczonych, tradycyjnie podnoszą sprawę brutalności gier komputerowych, co rzekomo miałoby inspirować i negatywnie nastawiać szaleńców wychodzących później na ulice i strzelających do przypadkowych ludzi (niby wyobrażając sobie tym samym, że są ulubionym bohaterem elektronicznej rozrywki). Czy jednak rzeczywiście powinniśmy to w ten sposób odbierać? Czy rzeczywiście gry komputerowe są złe?
Każdy człowiek może mieć na ten temat inne zdanie, ale faktem jest to, że nie tylko gry komputerowe są brutalne. Brutalnością tą niejednokrotnie odznaczają się i współczesne filmy. Nierzadko podnoszony jest również apel o zabranianie tworzenia niektórym artystom muzycznym, zresztą sam Marilyn Manson posądzany był o podżeganie młodzieży do popełniania przestępstw. Albo chociaż o inspirowanie.
Jednakże faktem jest to, że jeśli ktoś ma przestępczy umysł to wcale nie potrzeba mu gier, filmów czy muzyki, żeby zabić człowieka. To się dzieje w ich głowie, mają krwawe wizje, dlatego po prostu chętnie grają w brutalne gry. Bo to ich bawi, bo tego oczekują od życia. Ale to nie gry stworzyły z nich potworów. Oni byli nimi od początku.
Z drugiej strony, jeśli ktoś nie ma przestępczych myśli i planów to żadna gra mu nie zaszkodzi. Choćby najbrutalniejsza. Po prostu nie ma szans, aby normalny człowiek nagle zaczął zabijać, bo zobaczył krew strzelając na ekranie monitora do człowieka ubranego w nazistowski mundur. Gry są raczej ujściem dla złych emocji, pomagają się ich pozbyć, je osłabić, ale na pewno nie przyczyniają się do wzrostu agresji u ludzi. To błędna ocena. Przyczyn trzeba szukać raczej gdzieś indziej – w psychice, w wychowaniu, w otoczeniu społecznym i w osobistych przeżyciach mordercy.