Wystarczy drobna zmiana “zasad świadczenia usług” (ang. Terms of Service) i osoba, która nie do końca zrozumie puści w świat informacje i zaczyna się bicie piany na całego. O co chodzi?Cały świat użytkowników smartfonów oraz dość popularnej aplikacji Instagram (w istocie jest to działający online program umożliwiający proste, kreatywne tworzenie i modyfikowanie zdjęć wykonanych komórką) zwariował.
Serwis Instagram, tak jak wiele innych serwisów, co jaki czas modyfikuje swój regulamin oraz zasady świadczenia usług. To miało miejsce również w tym przypadku. Nieznana zmiana zasad wywołała lawinę dyskusji wielu blogerów na Facebooku, niektórzy nawet dopatrzyli się przyzwolenia na sprzedaż przez Instagram zdjęć użytkowników korzystających z tej usługi. Można wliczyć to oprócz samych zdjęć na portalu, zdjęcia wrzucane na Facebooka czy Twittera przez aplikację.
Oczywiście nie do końca to była prawdziwa informacja, ale wystarczyła jedna plotka i niewiarygodna liczba ludzi straciła rozsądek. Portale społecznościowe wręcz zapełniły się od pełnych oburzenia i wściekłości użytkowników Instagrama (oraz tych, którzy nie korzystają z programu), co w rezultacie spowodowało, że przedstawiciel Instagrama musiał publicznie się tłumaczyć i zapewniać, że absolutnie nie zamierzają sprzedawać zdjęć użytkowników.
Nilaya Patela z serwisu The Verge, po pierwsze, przeczytał zmodyfikowane zasady świadczenia usługi Instagram, po drugie Nilay jest prawnikiem, więc osobą, która niejako zawodowo powinna bez problemu rozumieć wszelkiego typu reguły i sformalizowane zasady. Jak łatwo się domyśleć, zmienione zasady Instagrama w żaden sposób nie dają mu praw do sprzedaży zdjęć użytkowników, chodzi o osiąganie dochodu inną drogą. Model biznesowy bezpłatnego Instagrama opiera się na reklamach,a źródłem dochodu jest przychód z nich. Nie pobiera więc opłat od użytkowników, a tym bardziej dziwą zupełnie nieuzasadnione rekacje innych ludzi.